Page 24 - Przewodnik po Głuchej Warszawie
P. 24
W Gospodzie spotykano się w wyznaczone w świat. Wierzajcie mi, że nie ja pierwszy, lecz
dni. Ale kilka razy w roku organizowano z róż- moja tancerka, czując się niezwykle zmęczo-
nych okazji wieczory taneczne. Dochody z opłat ną, puszcza me ramię i siada na krześle naj-
za wstęp przeznaczano na działalność War- bliższem…”. Obecność ludzi spoza środowiska
szawskiego Towarzystwa Głuchoniemych. Na miała jakby ukryty cel – rozpowszechnienie
Kościół św. Marcina i klasztor Augustianów (dawniej)
te wieczory zapraszano również dziennikarzy. świadomości, że głusi to normalni ludzie, którzy
Jeden z nich obszernie opisał bal sylwestrowy potrafią nawet tańczyć.
głuchych w nocy z 31 grudnia 1893 na 1 stycz-
nia 1894 roku. Był pod wrażeniem umiejętno-
ści tańca u głuchych. Zauważył, że niesłyszący
swoje emocje i myśli przekazywali poprzez
charakterystyczne migi, chociaż niektórzy uży-
wali mowy dźwiękowej. Opisał grających w karty
słowami: „Z zajęciem śledzę przebieg gry i wy-
raz twarzy grających, którzy przywitawszy mnie
uprzejmym ruchem głowy, oddają się w dalszym
ciągu grze z całym zapałem. Rozdający karty,
nie odświęca atout, lecz tylko znakiem właści-
wym oznajmia współgrającym maść zakrytej Bilety wejściowe do Gospody Głuchoniemych
karty. I tak: pik oznacza przez zakrycie prawą na Piwnej 11 z początku XX wieku. Źrodło: APZGOM
dłonią obu oczu, trefl przez założenie na krzyż
prawego wskazującego palca na takiż palec
lewej ręki…” Jedną niesłyszącą partnerkę tańca
opisał pięknymi słowami: „i… po raz pierwszy
w życiu sunę w taneczny wir z kobietą, któ-
ra choć słuchu pozbawiona, tańczy jak prima
ballerina. Lekkość, swoboda ruchów, poczucie
taktu w mojej tancerce tak mnie oszołomiły, że
ul. Piwna 11 cowałem jak młodzian, który dopiero wchodzi
pomimo nóg cokolwiek sfatygowanych, wal-
Jeden ze słynnych bali głuchoniemych pod koniec XIX wieku. Prawdopodobnie autorem tego zdjęcia był Józef
Kościesza Jaworski. Źrodło: AZGPZG
22